czwartek, 2 grudnia 2010

Daj się zaskoczyć

Uwaga spoiler!, czyli ostrzeżenie dla czytających, że treść poniżej może zdradzić kluczowe wątki fabularne, których przedwczesne poznanie grozi utratą frajdy z zostania zaskoczonym. A zaskoczonym chce zostać każdy! M. Night Shyamalan, całą swoją z filmu na film coraz gorszą twórczość oparł na odwracającym wszystko do góry nogami finale - tylko nie mówcie swoim znajomym, że zakończenie było takie słabe - wydawały się prosić napisy końcowe filmu Osada. Arystoteles, w swojej Zachęcie do filozofii przekonywał, że filozofowanie polega na dziwieniu się zwykłymi rzeczami - wtf? Natomiast ja, gdy próbuję zaimponować mojemu siedmioletniemu kuzynowi, mówię mu, że mnie tam już nic nie zdziwi. Jestem władcą spoilerów! A jeśli ktoś twierdzi, że okłamywanie siedmiolatków w celu dowartościowania siebie jest niemoralne, to niech sobie przypomni, że już niedługo 6 grudnia.

Albo telewizja. Co za zaskoczenie - grubas potrafi ładnie śpiewać. Twórcy programów typu Mam talent wmawiają mi, że przeważnie to ładni ludzie są utalentowani, a ja, gdy wyciągam wysokie, drżące c pod prysznicem, uświadamiam sobie z przykrością, że mogą mieć rację. No bo gdy niespodziewanie talentem błyśnie ktoś biedny i brzydki, to szok, łzy i Whitney Houston. Czasami, w przypływie żałosnego resentymentu, tworzę spiskową teorię mediów, które działając w ogólnoświatowej zmowie, miałyby planować sformatowanie mentalności motłochu do poziomu, w którym zdumiewają go taśmy Beger czy Oleksego (ojej, no więc to tak wygląda polityka?) albo tym, że ktoś znany z telewizji powiedział "kurwa". Słyszałeś, co on, kurwa, powiedział? Szok.

Ktoś taki jak ja, kto ględząc o otwartości umysłu, tak naprawdę dąży do przekonania otoczenia do swoich konserwatywnych poglądów na życie, wszechświat i całą resztę, chcąc nie chcąc musi zastanowić się nad utartymi, uświęconymi przez tradycję schematami. Gdy mi mówią, że różne kombinacje chromosomów X i Y świadczą o tym, że ludzkich płci można wyróżnić nawet dziewięć, to w pierwszym odruchu zupełnie nie wiem co powiedzieć. Bo to przecież takie zaskoczenie! Gdy ktoś inny mówi mi, że ludzki mózg "wie" jaką decyzję podejmiesz na kilka sekund przed tym, zanim ją sobie uświadomisz, to również jestem w szoku - oczywiście dopiero kilka sekund po tym, jak mój mózg rozdziawi ze zdumienia swoje synapsy. Jednak po chwilowym niepokoju, jakiego doświadcza każdy humanista w kontakcie z prawdziwym naukowcem, przychodzi orzeźwiająca konstatacja - może i naukowcy mierzą, liczą i wyjaśniają rzeczywistość, ale pomijają przy tym, jakby powiedział taoistyczny Kubuś Puchatek, Coś Istotnego. Co? To już zależy od tego, jaką właśnie dany humanista przeczytał książkę. Wszak naukowiec wierzy w to, co zobaczył, a humanista widzi to, w co uwierzył - no surprise? Accept the mystery.

Z mojego punktu widzenia na przykład na sztukę, czyli z punktu widzenia laika, który nie wstydzi się dywagować na tematy, o których nie ma nawet zielonkawego pojęcia, o miano najważniejszego kryterium oceny wszelkiej twórczości artystycznej walczą ze sobą wysiłek i pomysł. Ot, kibel podpisany przez Duchampa jako fontanna - wielka mi rzecz! Ale ten pomysł! Ikonostas z Marylin Monroe w wykonaniu Andiego Warhola - niby zwykłe kopiuj-wklej - ale ta ironiczna myśl! Z drugiej strony cała klasyka pełna kunsztu i dokładności, na widok której człowiek zadaje sobie odwieczne pytanie - że też im się chciało... I ten notoryczny brak czasu przed zbliżającym się końcem świata. Co innego zostaje nam, zagonionym, jak nie to krótkie, ulotne uczucie, gdy nic już nie jest takie jak wcześniej, a Brad Pitt i Edward Norton okazują się być... Spoiler? Każdy wie, że zdradzenie zakończenia książki czy filmu powinno być karane chłostą.

W jednej z powieści Kurta Vonneguta, jego alter ego, Kilgore Trout, pisze opowiadanie o tym, jak to Bóg stwarza człowieka, czyli istotę, która jako jedyna na Ziemi posiada wolną wolę - jest więc dla Boga totalnie nieprzewidywalna, a przez to fascynująca. Ich rozrywką jest gra, która polega na tym, że Bóg próbuje odgadnąć, co danego dnia powie człowiek - a człowiek raz mówi na przykład - dwudrzwiowy chevrolet, innym razem - suszarka do włosów. I tyle.